środa, 10 lutego 2010



Godzina czwarta nad ranem. Prawie świta. Siedzę gdzieś na parkingu w środku Europy. Do powyższej scenerii pasowałoby dodać, w jednej ręce kubek gorącej kawy, w drugiej papieros. Jednak na kawę jeszcze za wcześnie, na papierosa...cóż na szczęście nałóg ten mnie nie dotyczy. Świat przyprószony płatkami śniegu,wydaję się jakiś bardziej tajemniczy. Myśli płyną leniwie. Przede mną jeszcze daleka podróż, obym dotarła bezpiecznie do celu. Tak łatwo przecież się pogubić, skręcić w zasypaną dróżkę, ślepą uliczkę, nieoświetloną alejkę. Wypatrujemy drogowskazu, który wskazałby właściwą drogę, ale jakoś nie zawsze go widać. Krążymy wtedy w kółko nie bardzo wiedząc w którą stronę się udać. Ktoś powie:Przecież są jeszcze mapy...hmm, ale jak je czytać, bo nie zawsze ta najkrótsza droga okazuje się najłatwiejszą i tą właściwą .Czy czasem nie lepiej wybrać dłuższą? ale jakim kosztem ? Myśli tysiące. Spoglądam w rozgwieżdżone niebo nucąc słowa piosnki ,,Pójdę pod wiatr jak najdalej,gwiazdy znów wskażą drogę mi''.