czwartek, 29 października 2009



Pierwszy listopada tuż tuż, a wraz z nim co roku powracająca dyskusja nad obchodami święta tych dla, których światło już zgasło. Temat dość kontrowersyjny, bo i podejścia do tego samego tematu kontrowersyjne wręcz przeciwstawne. Jak pogodzić ze sobą smutek i radość? melancholijność i wesołość? zabawę i zadumę? . Jest to raczej niewykonalne stąd ambiwalentne uczucia związane z powyższym tematem. Z jednaj strony irytuje nas wszechogarniająca komercjalizacja Halloween i rozprawiamy o wyższością polskich Zaduszek  nad trupimi czaszkami ,,made in China".  Z drugiej strony często ostentacyjnie w nowych kozakach z wielkim bukietem kwiatów kroczymy po cmentarzu, a w rzeczywistości nie jesteśmy w stanie rozróżnić Uroczystości Wszystkich Świętych od Dnia Wszystkich Zmarłych. Mało też kto wie, że Uroczystość Wszystkich Świętych jest również według nauczania Kościoła Katolickiego dniem troszkę radosnym. Wierząc w życie wieczne cieszymy się bowiem z faktu, iż dusze naszych bliskich dostąpiły łaski spotkania z Bogiem w Niebie.
Co by o całym Halloween nie myśleć, jest jednak coś miłego, w małych rączkach iskrzących się oczach, które spod kostiumόw bez cienia namysłu sięgają kosza ze słodyczami. Czerpią pełną garścią, bez zahamowań, z ufnością. Nie mam na myśli importowania ,,dyniowego święta'' do Polski, ale mieszkając poza nią staram się akceptować różnice kulturowe w imię  zasady ,,co kraj to obyczaj".






piątek, 9 października 2009



Pojawia się niepostrzeżenie, bez wyrazistej przyczyny...nawet chowając się głęboko pod kołdrę ciężko się przed nią ustrzec. Jesienno-melancholijna chandra,na którą jak prognozuje naukowiec X z Uniwersytetu Y zapadnie co trzeci mieszkaniec starego kontynentu. Zresztą i naukowcem być nie trzeba, by stwierdzić, że czarne, krótkie dni, zacinający o szybę deszcz, plucha...optymizmem nie napawają. Przyroda pogrąża się w ponurym jesiennym śnie. Świat zdaję się być szary i nieprzyjazny, a określenie ,,złota jesień" wydaję się być tylko poetycką metaforą. Czy w tak niesprzyjającej aurze można wskrzesić w sobie promyczki optymizmu nie pogrążając się w letargu przez najbliższe kilka miesięcy???
Podobno TAK!!!...ale pod warunkiem jak to ostatnio wyczytałam stosowania się do kilu rad. Poniżej kilka z tych z którymi najbardziej się utożsamiam.

Po pierwsze: Należy z całą stanowczością unikać nostalgii i smutku, czyli pod żadnym pozorem nie czytać romansideł i nie patrzeć na melodramaty, nawet jeśli byłyby to pozycje należące do klasyki gatunku.

Po drugie:być aktywnym – Trzeba jak najczęściej wychodzić z domu: na spacer, (bo czasem przecież wyjrzy wesoło zza chmurek), by pobiegać beztrosko wśród kolorowych, jesiennych liści (a wkrótce także w puszystym śniegu).
Po trzecie:Wieczór dla siebie -Zapal świeczkę. Radosne ogniki, pachnące ulubionym zapachem, wprowadzą w miły nastrój i rozjaśnią wieczorny półmrok. Wprowadzą wewnętrzną harmonię i spowodują, że cudownie odpoczniesz. Otul się ciepłym kocem, zaparz herbatkę z miodem i goździkami, a do ręki weź dobrą książkę lub włącz ulubioną muzykę. Z pewnością pozwoli Ci to oderwać się od codziennych spraw i zwolnić tępo życia.
Po czwarte:Powspominaj wakacje, oglądając zdjęcia z urlopu. Planuj ferie, albo następny wakacyjny wyjazd.
Po piąte:Przełam codzienną monotonię. Pomyśl o przemeblowaniu pokoju, niekiedy drobna zmiana w naszym otoczeniu może sprawić, że poczujemy się znacznie lepiej na duchu. Jeśli odczuwasz monotonię związaną z nadmiarem wolnego czasu to zapisz się na jakiś kurs, np. języka hiszpańskiego.


Ja jak na razie zaopatrzyłam się w wzorzysty parasol (kto wymyślił smutne parasole? zdecydowanie człowiek bez wyobraźni!!!) i różowy kubek do parzenia rumowej herbatki w długie jesienne wieczory.
Warto też zastanowić się nad sensem jesiennej chandry. Podobno nic w przyrodzie nie dzieje się bez przyczyny, skoro mamy czas, w którym na ziemię opadają liście i prawie codziennie pada to może czemuś ma on służyć? Może melancholijna jesień jest odpoczynkiem od pełnego hałaśliwych bodźców lata? Może właśnie jest to czas, w którym można się wyciszyć i nabrać dystansu? Bo podobno tak naprawdę rozwijamy się dzięki kontemplacji i refleksji nad samym sobą, a nie w czasie beztroskiej zabawy.