czwartek, 26 marca 2009

> Dżast łan look:)


Niewiele jest rzeczy faktycznie istotnych, większość to jakiś surrealistyczny chaos, w którym bardzo szybko można się zatracić, gubiąc właściwy punkt odniesienia. Jednak wystarczy jedno spojrzenie na pewnego rozkosznego brzdąca, który zwie się Patryczek i wszystko znowu wraca na swoje miejsce:)

poniedziałek, 23 marca 2009

> Schematy łikendwowych podrywów


MIEJSCE OBSERWACJI: Rocker Club,City Hall, +21 Club (sugerowana zmiana nazwy na -18 Club)
DATA OBSERWACJI:19-21 marzec 2009
SPOŻYTA ILOŚĆ ALKOHOLU: nie zagrażająca obiektywności obserwacji:)
TEMAT OBSERWACJI
: SCHEMATY ,, ŁIKENDOWYCH" PODRYWÓW


STYL NA MACHO
Delikwent ten jest stałym bywalcem ,,siłek", sklepów z odżywkami, ,,solarek" i klubów o wątpliwej opinii. W trosce o swoją kondycję stroni od używek i alkoholu,jednak (jak ma w zwyczaju zapewniać) wyłącznie tej nocy robi dla nas wyjątek. sic ! Biedaczek, ale czegoż się nie robi dla wybran-ki (ek) swego serca. Jego zdolność krytycyzmu zdaję się być mocno zdeformowana, a patrząc w lustro widzi raczej to co chciały widzieć, niż rzeczywistość. Można go rozpoznać po nieodłącznych atrybutach, takich jak: sportowa odzież, złoty łańcuch i sygnety odpowiadające liczbie palców. Styl na macho cieszy się dużym powodzeniem u płci pięknej...do pierwszej wymiany zdań.


STYL NA LANSERA
W tej metodzie istotne jest zachowanie pozorów.
Osobnika prezentującego ten styl można, więc poznać po intensywnie roztaczającej się woni perfum, wylanej w ilości porannej kawy (nie koniecznie espresso). Nieodłącznymi elementami lansera jest kunsztowny model telefonu (najlepiej sprowadzony zza Oceanu), przyciemniane okulary z delikatnym refleksem (najlepiej od Armaniego), niebanalne ciuchy (najlepiej podpatrzone w ostatnim numerze Vogue). W stylu tym wręcz wskazane jest nie omieszkać wspomnieć o wakacjach na Seszelach, posiadłościach w Dubaju i jakże owocnych podbojach miłosnych. Największą popularnością cieszą się jego dwie podkategorie: lansera gadżeciarza oraz lansera biznesmena.

STYL NA INTELIGENTA
Jest to bardzo owocny styl, w którym w przeciwności do dwóch poprzednich nie potrzeba,ani mięśnia,ani keszu. Wystarczy dużo mówić i mało słuchać oraz wyuczyć się kilku niebanalnych słów, tudzież finezyjnych zwrotów, a sukces murowany! Możemy wyróżnić dwa podstyle:
-inteligenta filozofa (długie włosy, kolczyki, tatuaże)
-inteligenta bajeranta(biała koszula, nonszalancko przewiązany krawat, finezyjne ramki imitujące okulary)

STYL NA(NIE)ZNAJOMEGO

-Witam,kogoś mi przypominasz...jesteś bardzo podobna do koleżanki z mojej klasy
(potencjalna ofiara ) -naprawdę?
-yhy...wszyscy się w niej kochali ze mną na czele tylko wtedy nie byłem taki przystojny i bogaty jak teraz.

STYL NA PRZYJACIELA
Wyróżnia go pozorna zwyczajność i prostolinijność. Jednak w rzeczywistości jest on wyrafinowaną sztuką, której opanowanie zapewnia spektakularny sukces. Koleś uprawiający ten styl sprawia wrażenie miłego, sympatycznego zagadywacza, który w razie potrzeby odwiezie do domu, zaserwuje podwójną aspirynę i relaksujący masaż....jak się jednak okazuję nie tylko masaż i nie zawsze relaksujący...

STYL NA LUZAKA
Z punktu widzenia socjologicznego to nader intrygujący styl, którego skuteczność oscyluje w granicach 30-40%. Wskazane jest,by typ uprawiający go miał cyniczne podejście do świata, grubiańską ironie w głosie,ordynarność we krwi oraz nastawienie pt ,,wisimito".

STYL NA ROMANTYKA
Może być dopełnieniem wszystkich wyżej wymienionych stylów. Jako, że jest on dość prosty do opanowania i nie wymaga zbyt wielu rekwizytów cieszy się ogromnym powodzeniem wśród panów. Jednak osobnik porywający się na niego, oprócz pompatycznych przemówień i bukietów kwiatów wręczanych przy pełni księżyca powinien prezentować odpowiednią postawę stricte utożsamiającą się z werterowskim cierpieniem. Tudzież będzie się ona przejawiać w wewnętrznym buncie wobec świata, wrażliwości przeplatanej z emocjonalnym pobudzeniem, przeżywaniem bólu istnienia oraz skrajnym idealizmie.

STYL NA NORMALNEGO
Nie zaobserwowano;)





niedziela, 22 marca 2009

> Nawet statki mają swój cel


Szczeciński dworzec główny. Obudził go zimny,mroźny poranek. Czuł się dumny,że tę noc spędził na największej ławce. Nie chciał wstawać..nie chciał też spać...może po prostu nie bardzo wiedział co z sobą począć. Po chwili namysłu zwlókł się z ławki wykonując te same rutynowe czynności. Zawsze to samo-pomyślał. Najmniejsza zmiana była dla niego ogromnym urozmaiceniem codziennej rzeczywistości niczym święta. Święta...których i tak nie obchodził. Szedł wzdłuż Odry jak zwykle karmiąc mewy i portowe szczury. Dokoła tłum spieszących się ludzi. Każdy poruszał w jakimś cel, kierunku. Nawet statki mają swój cel- pomyślał patrząc jak wpływają do portu. Ogarnął go smutek. Podniósł się i wolnym krokiem ruszył w stronę dworca, jedynego miejsca, w którym choć trochę czuł się bezpieczny. Poza nim reszta miasta nie bardzo się liczyła. Dla niego istniało miasto, lecz on nie istniał dla miasta. Szedł wzdłuż torów kolejowych wsłuchując się w stukot kół pędzącego pociągu, gwizd lokomotywy, głosy podekscytowanych pasażerów. Po raz kolejny usłyszał ten sam dźwięk i słowa, które brzmiały mu w uszach od wielu lat...Pociąg pośpieszny do Poznania odjedzie z toru pierwszego przy peronie drugim. Idąc minął grupkę uczniów dojeżdżających z okolic do szkoły, męża wracającego z delegacji, dzieci jadące na wycieczkę...wszyscy oddalili się...wszyscy poza nim. O czternastej chodzi po swoją porcję grochówki. Po obiedzie praca-przecież musi z czegoś żyć. Bierze swój wózek i jadąc przez miasto zbiera butelki i inne odpady. Dziś znów go spotkałam spytałam:
-Jak mogę Ci pomóc?
Usłyszałam: - Jeśli puszki wyrzucacie,to do jednej reklamówki, ja potem nie będę musiał szukać. Jedzenie,tyle chleba się marnuje. Jak wcześniej byście wynieśli, to bym sobie wziął. Można robić dużo rzeczy. Można też pomóc bezpośrednio. Może nawet nie dając pieniędzy, bo przecież, jak głosi hasło - "nie dawaj na ulicy". Ale bułkę kupić, ciepłą herbatę.
I na koniec pytanie:Po co to piszę? Jeśli już będziesz szefem ogromnej korporacji, kiedy będziesz jeździł pięknym samochodem, kupował działkę, budował dom. Żebyś nie zapomniał, że są ludzie, którzy mają gorzej. Taka pamięć zawsze pomaga być lepszym człowiekiem.



niedziela, 15 marca 2009

> Gwiazdy są piękne ponieważ na jednej z nich istnieje kwiat,którego nie widać


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom mały książę.Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Antoni de Saint-Exupery

> Dowodem istnienia Małego Księcia jest to, że był śliczny, że śmiał się i że chciał mieć baranka


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: "Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?"
Oni spytają was: "Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?" Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu.
Jeżeli mówicie dorosłym: "Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z geranium w oknach i gołębiami na dachu" - nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: "Widziałem dom za sto tysięcy złotych". Wtedy krzykną: "Jaki to piękny dom!"
Jeżeli powiecie dorosłym: "Dowodem istnienia Małego Księcia jest to, że był śliczny, że śmiał się i że chciał mieć baranka, a jeżeli chce się mieć baranka, to dowód, że się istnieje" - wówczas wzruszą ramionami i potraktują was jak dzieci. Lecz jeżeli im powiecie, że przybył z planety B-612, uwierzą i nie będą zadawać niemądrych pytań. Oni są właśnie tacy. Nie można od nich za dużo wymagać. Dzieci muszą być bardzo pobłażliwe w stosunku do dorosłych.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Antoni de Saint-Exupery

> Co znaczy "oswojony"?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz?
- Szukam ludzi - odpowiedział Mały Książę. - Co znaczy "oswojony"?
- Ludzie mają strzelby i polują - powiedział lis. - To bardzo kłopotliwe. Hodują także kury, i to jest interesujące. Poszukujesz kur?
- Nie - odrzekł Mały Książę. - Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
-Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. - Jest jedna róża... zdaje mi się, że ona mnie oswoiła...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Antoni de Saint-Exupery

wtorek, 3 marca 2009

> Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze ?



Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie. Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum by je podziwiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące. Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali bowiem jego serce było idealne.Jednak w pewnym momencie jakiś strzec z tłumu krzyknął:
-Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego.
Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał. Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od serca młodzieńca ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce w którym było wiele brakujących kawałków. Wiele tez w nim było kawałków które do tegoż serca nie pasowały. Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca. Chłopak zapytał się dlaczego starzec uważa że jego serce jest piękniejsze skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne jak jego własne serce.Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce młodzieńca. Powiedział też aby młodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł:
- Widzisz te blizny i brakujące kawałki. Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób a niesie to ryzyko bo często się zdarza, że sami ofiarowujemy uczucie dla innych , ale oni nie dają nam nic w zamian.
Stąd te blizny bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic. Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz, że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje. Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu.Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego. Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili.Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi, a starzec zrobił to samo.Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni. Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca w miejsce brakującego kawałka który dał starcowi. Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca.Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał.

BRUNO FERRERO