piątek, 23 lipca 2010



Kilka dni temu wybrałam się z chrześniakiem na plac zabaw.Słoneczny piękny dzień, dziecko zadowolone - uśmiechnęłam się w myślach do siebie. Z błogich rozmyślań wyrwało mnie przeraźliwe skrzeczenie,które z czasem zaczęło składać się w takie oto przestrogi: Piotruś uważaj ! Nie podchodź ! To nie dla Ciebie! Zaraz spadniesz ! Jesteś za słaby! Nie dasz rady! Tak też wygląda nauka wiary we własne siły – pomyślałam ze smutkiem, ale z drugiej strony jak tu czuć się pewnie i bezpiecznie skoro media wciąż napędzają machinę strachu, atakując nas na każdym kroku traumatycznymi informacjami.Wynika z nich, że Świat to miejsce smutne, nieprzyjazne gdzie wszędzie czyhają na nas niebezpieczeństwa. Ciężko nie dać się omamić  tej zakłamanej i sfałszowanej rzeczywistości, wkradającej się w nasze umysły każdego dnia. Czemu jednak często zachowujemy się jak stado owieczek? Nie jesteśmy już ciekawi, nie szukamy własnych odpowiedzi. Dlaczego dajemy zakonserwować nasze umysły i wierzymy w dogmaty, propagujące przekonania że zawsze musi być źle, musi być ubóstwo, brak, głód, wojny. Być może komuś zależy na tym byśmy myśleli właśnie w ten, a nie inny sposób. W końcu sfrustrowany człowiek to świetny klient, mogący sobie kupić złudne poczucie bezpieczeństwa. Przebudźmy się! Powiedzmy stop unifikacji. Nie bądźmy plastikowym społeczeństwem łykając wszystko co nam się podaje. Podważajmy dogmaty społeczne, negujmy rzeczywistość, posiadajmy własne poglądy, wartości, przekonania. Myślmy, kochajmy, marzmy. Zwróćmy się ku słońcu, ku energii wiary i miłości. Odnajdźmy Boga w sobie.