wtorek, 8 czerwca 2010

Kilka dni temu znajoma zapytała mnie do czego mi medytacja?....Pod spodem próba zdefiniowana tego jakże niezwykłego stanu umysłu i ciała


-->
Medytacja dość często jest kojarzona z jakimiś egzotycznymi praktykami, czasem nawet sektami. Wprawdzie niektóre z jej elementów związane są z religiami, np. hinduizmem czy buddyzmem jak i nawet chrześcijańską, jednak przede wszystkim jest to droga do samorozwoju, uzdrowienia i dostrzeżenia piękna tego Świata. Dla nas ludzi cywilizacji zachodniej przyzwyczajonych do pośpiechu i hałasu często jest ona czymś niezwykłym i niezrozumiałym. Pochłonięci przez pracę, natłok obowiązków, rzadko kiedy przebywamy w stanie spokoju umysłu i harmonii wewnętrznej. Zajmujemy się pięknem zewnętrznym, ale  często nie reagujemy na sygnały ciała, umysłu, intuicji. Medytacja przywraca nam czujność, wrażliwość, delikatność. Zaczynamy zauważać  znaki i sygnały jakimi porozumiewa się z nami podświadomość. Pomaga nam zrozumieć, że zadowolenie i bycie szczęśliwym nie jest na zewnątrz, nie zależy od innych, nie zależy od faktów, to wewnątrz nas jest szczęście. Medytacja to bycie najlepszym sobą, to zrozumienie głębszego sensu życia, to odkrywanie swojego związku z przyrodą i  naturalnym rytmem życia, to stan równowagi między skrajnością duchową, a materialną, to poszukiwanie Boga i otwieranie się na nowe doznania, ale przede wszystkim to zrozumienie życia sercem.